VIDEO

„Pętla” Patryka Vegi – siła seksu i pieniędzy

Pętla – jeden z najmocniej komentowanych filmów Patryka Vegi – trafiła do kin 4 września 2020 roku. Jeszcze przed premierą zrobiło się o niej głośno, i to nie tylko za sprawą kasowego nazwiska reżysera. Równie duże zainteresowanie wywoływał sam temat produkcji, czyli korupcja w szeregach polskich służb specjalnych oraz ich uwikłanie w tzw. aferę podkarpacką. Wątki sensacyjne i seksualne już na starcie gwarantowały Pętli zainteresowanie mediów i publiczności.

Od upodlenia do odkupienia, czyli historia kariery Daniela Ś.

Motyw przewodni zaproponowanej przez Vegę historii to nadużycia władzy oraz seksualne ekscesy, do jakich dochodziło na Podkarpaciu za przyzwoleniem i przy czynnym udziale lokalnych przedstawicieli Centralnego Biura Śledczego Policji. Głównym bohaterem Pętli został zatem Daniel Śnieżek, skorumpowany funkcjonariusz CBŚP z Rzeszowa, w filmie grany przez Antoniego Królikowskiego. Drugą rzeczywistą postacią jest Dawid Kostecki (Piotr Stramowski), zawodowy pięściarz i gangster, który zmarł w więzieniu w sierpniu 2019 roku. Za oficjalną przyczynę śmierci sportowca uznano samobójstwo, chociaż od początku pojawiało się wiele głosów sugerujących, że był to wynik przestępczych porachunków z czasów wspomnianej seksafery w Rzeszowie.

Pętla koncentruje się głównie na osobie Śnieżka, z dnia na dzień wyniesionego na szczyty lokalnej hierarchii towarzyskiej dzięki podjęciu współpracy z dwoma ukraińskimi sutenerami – Alexem i Żenią. Zapewniwszy im ochronę i protekcję, Daniel może liczyć na darmową zabawę z prostytutkami, gratisowe posiłki, morze alkoholu oraz znacznie mocniejszych używek. Wszystko to sprawia, że mężczyzna błyskawicznie stacza się na samo dno, tonąc w odmętach niezliczonych nałogów i paranoi. Finał Pętli posiada jednakże wydźwięk niespodziewanie pozytywny: odsiadujący wyrok bohater znajduje ostatecznie drogę do Boga, zaś całe jego postępowanie przyrównuje się do biblijnej przypowieści o synu marnotrawnym. Takie zakończenie broni zatem twórców Pętli przed zarzutem krańcowego nihilizmu.

Zawrotne tempo, eksplozja przemocy

Pętla to produkcja niezwykle efektowna, w znacznej mierze dzięki zastosowaniu szybkiego, przypominającego teledysk montażu. Brutalne sceny przestępczych porachunków przeplatają się z seksualnymi orgiami, te zaś z kolei uzupełniają popisy choreograficzne przy wtórze… „Jeziora łabędziego” Czajkowskiego. Wszystko to ma dać widzowi wrażenie zepsucia i degrengolady, jakie stają się udziałem postaci tak pierwszoplanowych, jak i epizodycznych. W kreowanym przez Vegę świecie nie istnieją kolory inne niż czerń i biel, a polska rzeczywistość jawi się jako skrajnie zagrażająca, wyprana z wszelkich dobrych uczuć czy choćby resztek przyzwoitości.

Powracając na ekrany kin ze swoją Pętlą, Patryk Vega spełnia oczekiwania zarówno dotychczasowych fanów, jak i antyfanów. Ci pierwsi odnajdą w filmie galopujące tempo akcji, mnóstwo brutalnego seksu i specyficzny reżyserski humor. Drudzy natomiast zobaczą w Pętli produkcję tak przerysowaną, że wręcz karykaturalną. I jednych, i drugich łączy jednak ciekawość następnego obrazu kasowego twórcy.